środa, 5 czerwca 2013

Pokolenie "DAJ!"

"Ponieważ zdjęcia może zrobić każdy, ludzie rzadko kiedy zdają sobie sprawę, ile pracy kosztuje zrobienie dobrego zdjęcia." 
A. G. Belt

...
Ostatnio pewien zbieg okoliczności spowodował, ze wzięło mnie na przemyślenia nt. fotografowania, projektowania graf., malowania... itd. - szeroko pojętej twórczości w kontekście wynagrodzenia za taką pracę.
Otóż jednego dnia trafiłam najpierw na całkiem sympatyczną animację traktującą o pracy grafika [ang.]:




Równie dobrze osobę grafika można by tam zastąpić fotografem czy innym twórcą. 
Tego samego dnia przeczytałam na Twarzoksiażce wpis osoby bardzo zbulwersowanej faktem konieczności zapłacenia fotografowi za jego pracę.

Przychodzi fotograf do baby...
... i proponuje jej zdjęcia z jej psem i jej osobą  (za jakąś tam kasę). Baba oburzona... Dlaczego?
 Być może pojęcie freelancingu jest światowi kynologicznemu (w PL) obce - śpieszę z wyjaśnieniami, że nie jest to ogólnie w fotografii nic dziwnego, ani tym bardziej coś złego gdy taki działający na własną rękę (nie na czyjeś zlecenie) fotograf po wydarzeniu jakie obfotografował proponuje następnie osobom/redakcjom/firmom potencjalnie zainteresowanym zakup zdjęć jego autorstwa. Zdjęcia się nie podobają? Za drogo dla nas? Można fotografowi po prostu podziękować...
Przymusu kupowania przecież nie ma. Ale tu jest inaczej - jest święte oburzenie - bo zdjęcia chciało by się mieć - tyle, że ZA DARMO.

...
W tym przypadku wątek ociera się o pasję: psy. 
Wśród psiarzy jest wielu dobrych fotografów którzy wykonując zdjęcia np. na zawodach czy wystawach czerpią z tej pracy również przyjemność. Stąd wielu ludzi (w tym autor wspomnianej wypowiedzi) wychodzi z założenia, że przecież nie dość, że pstryka zdjęcia i ma z tego „fun” – to jeszcze chce za to jakieś pieniądze?! Szok! Szok podwójny, bo dotąd udostępniał fotki za darmo - a teraz w d.pie mu się poprzewracało - kasy mu się zachciewa.

Ja się wobec tego zapytuję...
Ile razy zdarzyło się Wam ostatnio, otrzymać za darmo jakąś usługę? 
(pomijając miłe gesty od znajomych dla znajomych)

  • Poproście weta o darmowe badanie/oględziny czy zabieg dla wszego psa/kota (pomijam nawet cenę użytych w miarę potrzeby lekarstw, opatrunków itp. - niech darmo będzie samo badanie/oględziny)
  • Lekarza (prywatnie) o darmową wizytę - tak taką jak zwykle: trwającą 5-10 min i kończącą się co najwyżej wypisaniem recepty.
  • Prawnika o poradę prawną.
  • Groomera o nieodpłatne odpicowanie psa na wystawę. (na pewno lubi to co robi - niech zapycha za darmo!)
  • Czy wizażystka zrobiła by dla Was za darmo makijaż? (przecież to z reguły jest jej pasja – zatem musi sprawiać jej ta praca przyjemność)

Przykłady można mnożyć w nieskończoność.

Skoro naturalnym dla każdego jest fakt, że żaden z wymienionych nie wykonuje swoich usług za darmo – to dlaczego niektórzy oczekują (i uznają za zupełnie naturalne), że otrzymają za darmo zdjęcia czy, że grafik zaprojektuje im np. logo nieodpłatnie lub za przysłowiowe piwo? Pomijam pewne sytuacje, gdzie fotograf/grafik itd. postanawia zrobić coś dla kogoś za darmo - tak oczywiście bywa, ale wynika to z wolnej woli i decyzji takiego twórcy. Podobnie wet może zrobić nam przysługę i tym razem przebadać naszego zwierzaka nieodpłatnie (to nie znaczy przecież, że odtąd będzie robił tak zawsze).

Skąd bierze się przeświadczenie ocierające się o „oczywistą oczywistość”, że fotograf to pasjonat-idiota który za swój cel życiowy uznaje pracę za free?
Czy pieniądze spadają mu z nieba - ew. wyrastają w doniczkach na jego oknie?
A może fotograf/grafik/malarz żyje tą swoją twórczością (jak zakochani miłością) i w ogóle nie potrzebuje pieniędzy – ani na jedzenie, ubranie ani na nowy sprzęt (bo zwłaszcza współczesne aparaty nie są wieczne)?
Nawet zakładając, że mamy do czynienia z fotografem (grafikiem, malarzem itd..) który nie para się stricte zawodowo tą sztuką i regularnie zarabia w innym zawodzie – ale „po godzinach” robi fotografię/projektuje/maluje na profesjonalnym poziomie – dlaczego miałby wyrzec się wynagrodzenia za swoją pracę i talent? (jasne, może to zrobić - ale czy musi?)

Coś o robieniu fotografii...
To, że na pierwszy rzut oka robienie (DOBRYCH) zdjęć wydaje się być dla wielu przysłowiową „pestką” („wystarczy mieć drogi aparat”) - to nie znaczy, że tak jest w istocie.
Rozumiem, że czasy Smieny, Zenitha i ciemni w łazience dawno się skończyły (tak wiem – nie dla wszystkich ;) ) i nastała era zaje.istych „samo-cuda-tworzących” „luszczanek” i Photoshopa (odpowiednik dawnej ciemni) ale...

Przy dzisiejszej dostępności dość zaawansowanych foto-zabawek w przyzwoitych cenach świat jakoś nie ocieka dobrymi fotografami. 
Jak mówi stare chińskie przysłowie:
„Na nic sprzętu kupa, gdy fotograf d.pa.”.

Jest za to mnóstwo przeciętności – zwykłych pstryków przyzwoitej jakości. Ich przyzwoitość wynika jedynie z faktu ww. dostępności dobrej jakości aparatów (gł. lustrzanek), które używane w ustawieniu na tryb „Auto” wypluwają poprawne technicznie obrazki. 
Jednak między zdjęciem poprawnym technicznie, a zdjęciem dobrym (na wielu poziomach), łapiącym za oko – jest „drobna” różnica.

Ilu z oburzonych zastanawiało się kiedyś nad tym ile czasu i pracy poświęca taki fotograf po samej sesji? Nic nie dzieje się samo.
Sam - nawet najcudowniejszy sprzęt „cukierka” nie wyprodukuje.

(przykładowe fotki przed i po obróbce)

1.
2.


Dobre zdjęcie (pomijając kwestie gustu - ilu fotografów, tyle stylów obróbki) jest efektem pracy – tej nad konkretną fotografią oraz efektem często wieloletniej pracy jaką włożył twórca w naukę takiej obróbki – tak od technicznej jak i estetycznej strony.

Proces
Ktoś pakuje do samochodu (nie dostał go za darmo) torbę ze sprzętem (nie tanim), po drodze zajeżdża na stację paliw (nie chcą nalać do baku za free - buu :( ) i jedzie na na psie zawody/wystawę itp.. Gdzieś tam jeszcze nocuje (jeśli nie we własnym aucie – to też musi wydać te prę zł). Robi kilkadziesiąt... OK – kilkaset zdjęć, wraca do domu, zrzuca wszystko na dysk – i się zaczyna... Selekcja, obróbka (komputer, oprogramowanie – zakładam, że nie zajumał z torrenta...). Czas spędzony nad doprowadzaniem każdego kadru do stanu w którym na jego widok ucieszy się nie tylko osoba widoczna na zdjęciu (z powodu, że się tam rozpoznała).
I już! Cieszące oko fotograficzne cukierki gotowe. Oczywiście mnóstwo satysfakcji dla fotografa – jeśli udało się osiągnąć zamierzony efekt. :)
To jasne, że chciało by się mieć TAKIE zdjęcie – tylko czemu ten pajac z aparatem chce za to jakiekolwiek pieniądze?...


Podsumowując:
Jest w tym całym zamieszaniu pewna prawda. Realia otaczającego nas świata przyzwyczaiły wielu do tego, że ciągle coś dostają „za darmo”. To oczywiście (przeważnie) pic na wodę, mydlenie oczu. Przykładem niech będą znane ostatnio z ogłoszeń darmowe rasowe pieski (tylko smycz albo pchłę za tysiaka trzeba kupić - a piesek gratis...).
Nie ważne, że to fikcja - piesek nie jest za darmo, nie jest też rasowy - ale przyzwyczajenie do wszędobylskich haseł „otrzymasz za free!”, "gratis" - zrobiło swoje.


Pokolenie DAJ.

Pozostawiam temat do przemyślenia.



PS  j.w.: nie wykluczam akcji robienia zdjęć czy proj. graf. dla kogoś za darmo lub prawie darmo. To miło zostać sfotografowanym i dostać od kogoś takie zdjęcia w prezencie - nie przeczę - sama nie raz otrzymałam taki miły prezent. W pewnych przypadkach i okolicznościach fotograf z własnej woli może zrezygnować z wynagrodzenia za swoją pracę - jak każdy inny... Jednak nie można traktować takiej sytuacji jako normy i obowiązku - tu dla fotografującego (udostępnianie za darmo po wsze czasy). Także to, że dotąd fotografował i rozdawał zdjęcia za free, nie oznacza, że teraz ma obowiązek robić tak już zawsze. 

16 komentarzy:

Fauka pisze...

Studiuję grafikę komputerową i chcę zrezygnować, dlaczego? Bo graficy nie są doceniani, bo nawet średnie firmy oczekują projektów za darmo. Ostatnio zgłosił się do mnie właściciel sklepu sportowego który chciał projekt ulotki. Ponieważ było to poniekąd po znajomiści zaproponowałam śmieszną kwotę 50zł by sobie pójść chociaż za to do kina. Dowiedziałam się że kwota jest za wysoka (!) i że rezygnują.
Kocham grafikę, kocham fotografię i bardzo chciałabym z tego żyć, ale mam wątpliwości czy to realne.

Anonimowy pisze...

@Fauka - wyjęłaś mi to z ust. Tak samo - grafika komputerowa. Tak samo... Wszystko tak samo... :(

Fotograf psów pisze...

Bardzo dobry wpis. Obawiam się jednak, że niewiele tu wskóramy bez ciągłej edukacji dajmisiów w kwestii ile to wszystko kosztuje.

Magda Dziczek pisze...

A ja zajmuję się czymś zgoła odmiennym - rysunkiem i malowaniem. I oczekiwania rysowania za friko to juz jakis standard, ludzie uważają, że świetną okazja jest dla mnie możliwość narysowania ich pupila - za friko. Ot, poćwiczę sobie kreskę, rysowanie danego typu sierści. Płacić ? Za co ?...
Ostatnio napisała do mnie dziewczyna chętna na wykonanie dwóch projektór tatuaży. Jeden taki rysuneczek to dla nakład ponad dwudziestu godzin pracy (zdjęcie, szkic, poprawki, dzióbanie szczegółów). Pani była zainteresowana takim czymś za 30 zł... od dwóch obrazków. Eh. dramat.

AgaA pisze...

To takie gorzkie żale trochę są. Ale gdy widuję takie wypowiedzi - coś we mnie pęka. Wiem, że to trudne wyzwanie i wiele wody w Wiśle upłynie nim zmieni się podejście co niektórych do tego tematu, ale uważam, że trzeba o tym mówić - po to żeby tacy ludzie ("dajmisie" ;) ) zrozumieli, że każdy zawód jest ważny i każdy ma prawo zarabiać na tym co robi najlepiej jakieś pieniądze. Bo bez pieniędzy nie da się żyć.

Fotografia i grafika (ale zwłaszcza fotografia) zostały ostatnio mocno zdegradowane. Obecnie masa ludzi weszła w posiadanie lustrzanek - nie oznacza to jednak, że stają się z samego tytułu posiadania i używania automatycznie fotografami. Podobnie to, że wielu zassało sobie PSa i coś tam sobie dłubie - nie znaczy, że będą grafikami.
Ja mogę kupić sobie kompresor, pistolet i puchę farby, ba nawet budynek wynająć - i co? już jestem lakiernikiem?...

Może zacznijmy też od szanowania samych siebie i swojej pracy. Co innego jest zrobić coś czasem dla kogoś, dla znajomego za free, a czym innym jest regularne sprzedawanie efektów swojej pracy za półdarmo lub darmo - np. w zamian za podpis w "poczytnej" gazecie czy portalu...
Tak jak Fuka - choć podała firmie i tak śmieszną cenę za projekt - dała palec - tamci chcieli całą rękę. Dobrze że się nie dałaś.

"Dajmisie" - podoba-misie - kradnę. ;)

AgaA pisze...

Delvardian - fakt: dramat - 30zł i to jeszcze za dwa rysunki... Nie wiadomo czy się śmiać czy może płakać. Mnie było by zwyczajnie wstyd proponować coś takiego.

Przypomniało mi się jeszcze jedno - a'propos oddawania/sprzedawania za 2zł swoich prac w zamian za podpis pod zdjęciem: funkcjonuje jeszcze stosunkowo nowe pojęcie "dziennikarstwa obywatelskiego" - "Zostań naszym reporterem! Przyślij nam zdjęcia/film z wydarzenia" (oczywiście za darmo - a nie - za radochę z tego, że być może pokażą je później w TV albo na jakimś portalu...)
Przez coś takiego ginie piękny zawód fotoreportera (nie mylić z paparazzi). Nie będzie już świetnych fotoreportaży z ważnych wydarzeń - mediom wystarczają dziś darmowe pstryki z komórek. To trochę paranoja - bo żyjemy w społeczeństwie które dziś bardziej niż kiedykolwiek posługuje się właśnie obrazem, a dobry obraz zostaje zastąpiony pstrykami z telefonów...
Smutne.

Magda/Głuchy Pies pisze...

Zapewne większość osób wykazuje postawę "dajmisia", ale na pewno nie wszyscy. Ja nie robię dobrych fotografii, cykam większość na -auto-, bo wiem, że wyjdą w miarę poprawne. Kiedyś trochę się uczyłam obróbki w Lightroomie, ale potem zapomniałam jak się używa poszczególnych funkcji. W zasadzie to porzuciłam kurs online w połowie, bo mnie za bardzo przytłoczył. Chciałam mieć piękne fotki, szybko nauczyć się je obrabiać. A to nie tędy droga. Ta historia pokazała mi, ile pracy trzeba włożyć w takie zajęcie. Ja ślęczałam godzinami przy kompie i efektów widać nie było ;) Tak więc jestem pełna uznania dla pracy grafików, fotografów itp.

Anonimowy pisze...

Chociaż przyznam szczerze, że jak zobaczyłam tytuł to byłam pewna, że wpis będzie na temat pokolenia młodzieży, która chce lustrzanki po to, żeby robić sobie imie nazwisko photography i żądać kasy za swoje zdjęcia ;) Pokolenie "daj", bo inni mają, bo chcę. Ja chyba jestem wgl z innego czasu, bo na zdjęciach nie zarabiam, robię bo lubię. I chyba zresztą podwójnie, bo ile kasy straconej na rysunkach, które robiłam z odruchu serca, ot, bo ktoś poprosił. Nawet teraz jestem zaangażowana w sumie w dobre 10 projektów i połowa z nich jest za darmo - bo właściciel poprosił, bo psa lubię, bo to czy bo tamto. Nie uważam, bym była na tak światowym poziomie, żeby rządać bajońskie sumy. A robię to co lubię. Pieniądze jeśli są - są dla mnie motywacją do szybszego zaczęcia i ukończenia pracy.

Anonimowy pisze...

zajmuje sie grafika od 12 lat, i patrzac tu na wasze wpisy zastanawiam sie gdzie jest przyczyna??? po pierwsze (Fauka) jak mozna studiowac grafike komputerowa?????? co to wogole ma byc>> rozumie malarstwo, fotografie, grafike, rzezbe, architekture???? no tak szkola zrobila kierunek aby kase sciagnac i pozniej wychodzi pelno studencikow co robia projekty za po 50....50 za drogo??? bo twoj kolega z lawki zrobi za 30 a jego kolega za 20 itd ....sami zarzynacie ten rynek nie klienci tylko wy sami....pelno jest studencikow co robia sobie po goodzinach zlecenia za 50 zl na lewym photoshopie...a normalnie pracujaca firma gdzie wlasciciel musi oplacic pracownikow ZUS i kredyt jaki wzial na oplacenie LEGALNEGO oprogramowania nie ma szans sie przebic cenowo jedynie co pozostaje to jakosc...tutaj jest wstanie byc konkurencyjna tylko ze zycie w takim pop..... kraju jak polska gdzie wszyscy patrza na to aby jak najtaniej najlepiej za darmo powoduje ze firma plajtuje, wiec miejcie pretensje do siebie samych ze zrujnowaliscie rynek grafiki reklamowej w tym kraju na Oferii jest tysiace tego typu przypadkow...chcecie zarabiac?? to nie zanizajcie cen a podniescie jakosc to moze jakos przezyjecie

AgaA pisze...

Psucie rynku i szacunek do własnej pracy - pisałam o tym wyżej. :)

Fauka pisze...

Można studiować grafikę komputerową :) Wychodzi taniej niż wszystkie kursy z programów, na które w życiu nie byłoby mnie stać a wypadałoby je znać np. 3DS Max.
Co do stawek, w życiu nie złapałam zlecenia za sumę, którą uznawałabym za właściwą np. strona internetowa za 1200zł czy logo za 500. Mało tego! Żaden pracodawca nie zatrudni teraz grafika bez studiów! A najlepiej by grafik skończyl studia grafiki komputerowej na ASP! (tak tak, państwowe, są) gdzie komputery nadal gryzą i taki absolwent ASP płaci i studiuje grafikę prywatnie na zaocznych, bo nauczyli go malować, rzeźbić ale zapomnieli o photoshopie, i to jest dopiero komedia :)

No i oczywiście nigdzie nie oferuję się jako grafik, kwoty nie są warte nerwów. Krewni i znajomi się do mnie zgłaszają więc nie psuję rynku, mało tego, ja już nie wiem czy chcę być grafikiem.

Polskie Stowarzyszenie Fotografów Zwierząt pisze...

No niestety, prawda jest taka że zawody kreatywne sa paradoksalnie zdegradowane do pozycji "aspirujacych" o miskę ryżu. Tak jak wcześniej któraś z Was napisała: dziwne skoro w dzisiejszych czasach wszystko na pięknej fotografii i chwytliwej grafice stoi, a przynajmniej powinno. Ja ja przeczytałem te brednie o tym że 10pln za zdjęcie to drożyzna to ucieszyłem się tylko że przeprowadziłem się do UK. Bo prawda jest bardzo smutna: to specyfika polska, że klient nie szanuje wykonawcy. Zmagam się teraz z dajmisiami w sprawie warsztatów PSFZ, które niemal robimy po kosztach ale oczywiście kazdy sobie życzy minimum hotelu ****, spa, 20h praktyki i conajmniej 48h wykładów.

Wracając do cen sesji za psiaki. Jak można robić sesję za 50pln osobie, która podjeżdża na miejsce najnowszym SUVem, sprzedaje szczeniaki za kilka tysięcy w całej Europie? I oddać ponad 100 zdjęć...Nie skumam.

Zrobię wpis o tym ile kosztuje sprzęt i ile czasu trwa obrobienie zdjęć. Wrzucę go na PSFZ w weekend, może do kogoś dotrze.

FotoPSY pisze...

Bardzo trafny wpis, ludzie uważają to za normę, że czubek z aparatem z przyjemnością będzie ganiał za ich interchampionami, żeby tylko mieć je w portfolio. Już nieraz takie propozycje nie do odrzucenia do mnie trafiały. No way, ciesze sie, że mówicie o tym głośno, i z niecierpliwością czekam na wpis na PSFZ...

AgaA pisze...

PSFZ - ja również czekam na Twój wpis w temacie.

Może gdy pojawi się więcej tego rodzaju artykułów w różnych miejscach - zacznie to do ludzi jakoś docierać. Jest nadzieja... Swoją drogą od dłuższego czasu funkcjonuje na FB profil pt. "Nie fotografuję za darmo". Traktuje on właśnie o tym problemie z jakim i my się borykamy. Szkopuł tylko w tym, że na tamten profil trafiają głównie sami zainteresowani czyli "pszkodowani" czyli fotografowie... a nie Ci którzy problemu nie rozumieją (duża część odbiorców/klientów).

Tak czy siak, warto o tym mówić i pisać - wszędzie gdzie się da.
Nie można wstydzić się tego, że chce się zarobić na własnej pracy.

Niestety nie miałam możliwości udzielenia się w tamtym fejsbukowym wątku którego autorka zainspirowała mnie (delikatnie mówiąc) do napisania tego tekstu. Ale jeśli tylko można - trzeba zabierać głos.
Być może jeśli wszyscy (tak-to nie możliwe - ale przynajmniej duża część z nas) zajmiemy jasne stanowisko w tej kwestii: "fotograf też człowiek - zarabiać musi" - zostanie to w końcu zaakceptowane i przyjęte jako norma (obecnie normą jest praca fotografa czy grafika za co najwyżej wspomnianą miskę ryżu). Być może.

Agata Frankowska pisze...

Ja proponuję Państwu trochę inne podejście. Jeśli chcecie robić zdjęcia i aby Wam płacono, powinniście potraktować to jak BIZNES. Biznes nie dlatego, że jest to sposób zarabiania, ale dlatego, że taka działalność podlega prawom biznesowym. Zastanówcie się kto jest Waszym klientem, czyli osobą, która potrzebuje Waszej usługi i jest w stanie za nią zapłacić. Ludzie, którzy nie są w stanie zapłacić za Wasze usługi NIE są Waszymi klientami! Określcie kim są, gdzie są Wasi klienci i informujcie o swoich usługach tylko na tym rynku. Teraz bardzo trudna rzecz - jeśli zgadzacie się zrobić coś za 30 czy 50 zł, a faktycznie jest ono warte np. 300 zł, sami sobie strzelacie samobója. Należy cenić swoje umiejętności i usługi. Jeśli klient słyszy niską cenę, myśli, że usługa jest niskiej jakości, a takiego produktu nikt nie chce. Jeśli wyceniacie swoją pracę na 300 zł ona musi być tego warta. Nie ma co się obrażać na ludzi, że chcą mieć coś za darmo - na pewno jest jakiś produkt czy usługa, za którą sami nie zapłacilibyście. Polecam książki na temat prowadzenia biznesu, bo właśnie to chcecie robić, jeśli chcecie zarabiać na swoich zdjęciach. O mały włos bym zapomniała - KLENT to osoba, która odróżnia zdjęcia zrobiona przez amatora na auto, od wykonanego przez profesjonalistę i obrobionego. Życzę wszystkim powodzenia!

Fotograf psów Psiefoty.pl pisze...

@Agata Frankowska, nie wiem po co w sumie Twój komentarz. Wystrzelałaś samymi truizmami, które większość z nas wprowadza w życie.

Problem w tym, że tych klientów nie ma w Polsce bo spatologizowaliśmy pojęcie wolontariadu do granic absurdu. Odwrócić to można wyłącznie głośnym mówieniem dlaczego to tyle musi kosztować. Zatapianie się i ucieczka w pseudonaukowy bełkot poradników biznesowych jest chowaniem głowy w piasek.