niedziela, 16 marca 2014

"Half dog half frog"

Od czasu do czasu przeglądając czeluście internetów natrafiam na zdjęcia, filmy, wątki związane z ewolucją ras. Tym razem temat destrukcji ras psów wrócił owczarkiem niemieckim – jako przykład wręcz książkowy.
No i wzięło mnie na rozmyślania dot. ewolucji ras...

„German Shepherd half dog half frog” - czyli jak z pięknej rasy UŻYTKOWEJ w imię kompletnie wynaturzonej idei piękna stworzyć psa-kalekę.



Od 0:48 bardzo ładnie widać w czym rzecz.

Tu inny film – 110 lat ewolucji rasy:



Przykro patrzeć na „wybitnych przedstawicieli rasy” z ostatnich lat...
Współczesny ideał ON to - jak w tytule: pół pies-pół żaba - albo pies-zając... 



Z tym, że zając porusza się nieco inaczej niż pies...  
(tylko czekać aż ONki zaczną kicać po ringu... Zabawne? - może raczej straszne - ale prawdziwe)

Na szczęście, równolegle istnieją linie użytkowe owczarka niemieckiego i hodowle tychże. Użytki wyglądają normalnie – bez kosmicznego kątowania, bez karpiowatego wygięcia górnej linii grzbietu. Takie psy poruszają się z łatwością i lekkością - pozwala im ta to ich normalna budowa - ich tylne łapy są sprawnym napędem psa – a nie koślawą i chwiejną podpórką. 
Dzięki Bogu, wciąż hoduje się owczarki niemieckie których wygląd uwarunkowany jest właśnie użytkowością (w liniach show/wystawowych ludziom kompletnie „pomyrdały” się priorytety...), a nie koniecznością dorównania choremu ideałowi. 

To:

vs

To:

Pomijając już nawet użytkowość dla której powstała ta rasa – jak w ogóle i komu może podobać się pies który nie wiadomo czy kuca czy stoi, który ma wyraźne problemy ze sprawnym poruszaniem się, chwiejny chód (film od 0:48) i całą masę związanych z taką budową problemów zdrowotnych???

...
Inne rasy
Niestety hodowla wielu ras poszła w złym kierunku - problem dotyczy wielu z nich – ale to właśnie ewolucja wystawowej linii owczarka niemieckiego (rasy wybitnie użytkowej) osiągnęła w tym względzie apogeum i dlatego na moim borderowo-parsonowym blogu wzięłam je za idealny przykład tego czego nie powinno się robić żadnej rasie.

Mamy przez taką patologię hodowlaną rasy mające problemy z oddychaniem (rasy brachycefaliczne – zwł. pekińczyki i mopsy), rasy nie mogące się naturalnie rozmnażać (np. buldogi ang. - choć te cierpią podwójnie - są także mocno brachycefaliczne), cierpiące z powodu swojej budowy i gigantycznej ilości luźnej skóry mastify neapolitańskie, cavaliery ze zbyt ciasną dla mózgu czaszką...

Mastify...
Kto postawił na taki wygląd i z jakiego powodu?

Mastif neapolitański
Wygląd współczesny:

Wygląd pierwotny:

Czy tylko ja uważam, że hodowla prowadzona w takim kierunku to coś nienormalnego?

Co się zatem stało? Czyżby hodowcy i sędziowie przegapili krytyczny moment, kiedy to dążenie do ideału i ulepszanie rasy poszło w "nieco" złym kierunku, "nieco" za daleko...? 
Luźniejsza skóra na głowie jako jedna z cech rasy - niech rasa będzie "rasowsza" - więcej skóry! (więcej i więcej i więcej...) - i tak ze różnymi cechami typowymi poszczególnych ras: krótka kufa - dziś niemal cofnięta wgłąb czaszki (np. pekinczyk), krótkie łapy - dziś prawie zredukowane (np. jamnik) itd.

...
Idzie nowe (?)...
Na szczęście w wielu przypadkach coś powoli zaczyna się zmieniać – wielu hodowców, miłośników ras, sędziów zaczyna się budzić i dostrzegać problem. Trwa np. walka o normalnego buldoga angielskiego - aby bliżej mu było budową do pierwowzoru który był normalnym, sprawnym fizycznie psem. Owczarki niemieckie – j.w. - mają swoją linię użytkową, która podejrzewam w niedługim czasie pomoże uratować rasę (rasę, która – patrząc na ONki w typie show – wyraźnie zmierza ku kompletnemu unicestwieniu – czy da się jeszcze bardziej upośledzić tego psa?). 


...
Własne podwórko
O parsonach nie będę pisać, bo ta rasa, w porównaniu do wielu innych, w swoim typie zachowała się wyjątkowo dobrze... :o) To wciąż prawdziwe terriery - wyglądem przypominające... psa - normalnego psa - bez udziwnień wypracowanych drogą selekcji hodowlanej (a następnie wyolbrzymionych do granic absurdu-jak kątowanie u ON czy plaska kufa u pekinczyków). Parsony są zdrowe, sprawne, z charakteru twarde, pełne animuszu, z wielkimi pokładami naturalnych popędów właściwych dla tej grupy psów.
Bordery - no właśnie. 
Mam na ten temat swoje zdanie. Choć wiem, że temat dyskusyjny i dyskutowany (nie raz).
Ponieważ mam bordera, swoim niefachowym okiem (jestem tylko miłośnikiem pragnącym poszerzać swoja wiedzę w temacie - broń boże nie znawcą) przyglądam się tej rasie i również widzę rzeczy „mało-fajne” tj. faworyzowanie na wystawach BC w typie jaki kompletnie nie odpowiada pierwotnym cechom tej typowo użytkowej rasy. Nie jest to może aż tak olbrzymie wynaturzenie jak w przypadku nieszczęsnych ONków, ale promowany, preferowany na wystawach typ bordera - delikatnie mówiąc - nie jest typem BC w którym mogłabym się zakochać... 
Jestem typem psiarza wierzącego, że hodować powinno się tak, by zachować pierwotne cechy charakteryzujące daną rasę. 
Także tu, mamy do czynienia z rasą wybitnie użytkową, podczas gdy na wystawach nagradza się wyłącznie psy w typie puszystej przytulanki, za nic mając aspekty dla niej najistotniejsze tj. budowa predysponująca do pracy - sprawnego i wydajnego ruchu oraz charakter (tak-na wystawie ciężko to ocenić ale od czego są testy psychiczne, certyfikaty po ich zaliczeniu - stosowane u innych ras?).  
No i tym sposobem, wystawowe ringi podbijają ciężkie, masywne psy o „klocowatej” budowie, długie i krótkołape, a jednym z podstawowych atutów wydają się być nie cechy opisane powyżej ale m.in. futro – im więcej, im dłuższe tym lepiej. Oczywiście zdarzają się i wśród typowych "worków" osobniki bardziej ofutrzone - ale dla rasy użytkowej, nigdy nie powinno prowadzić się selekcji wyłącznie pod takim kątem (są inne PRIORYTETY).

vs



Tymczasem pomimo wzorca rasy z którego nijak nie wynika, że ideałem BC jest miśkowaty, masywny, mega ofutrzony pies, z pominięciem innych bardziej istotnych cech budowy i charakteru - (opisany wyżej) - promuje się właśnie taki typ BC, utrudniając jednocześnie hodowlę (legalną, na jasnych, zdrowych zasadach) tzw. "worków". Utrudnia się, bo nawet najlepszy border w typie użytkowym - dobrą budową (bez wad), szczupły, przeważnie mniej futrzasty, długołapy do tego ze świetnym charakterem - nie ma najmniejszych szans z masywnym, wymuskanym showem o pięknej, powłóczystej szacie. Przeważnie nie ma większych szans na ocenę dosk. czy bdb.

OK - bycie przyciężkawym miśkiem nie jest tak przykre jak bycie kalekim psem-zającem/psem-żabą ;)  Niewątpliwie i ten "showkowy" typ ma swoich fanów, a skoro za wyglądem nie idzie szkoda dla zdrowia psa - to nie widzę niczego złego w hodowaniu i takiej odmiany/rasy. Ale niech ona nie będzie mylona z tym czym pierwotnie był i być powinien BC. Może dobrym rozwiązaniem byłby taki kompromis by powstały dwie oddzielne rasy a w każdym razie wyraźnie odgraniczone odmiany BC oceniane osobno?



niedziela, 9 marca 2014

2 lata z merle

Wczoraj był Dzień Kobiet, dziś to Holka ma swoje osobiste święto.
Jeszcze niedawno mała, spleśniała kuleczka - dziś kończy dwa lata swojego pieskiego życia. :)

Holek rósł...
 



Później piesek lekko się powydłużał...


...z czasem pojawiło się też nieco sierści. 


"Mósk" spokojnie dojrzewał razem z ciałem. x_O


No cóż... :o)


...

Jak się żyje pod jednym dachem z niebieską pleśnią?
Holka to spełnienie moich marzeń jeśli chodzi o charakter psa. Od samego początku wpatrzona w swojego człowieka jak w obrazek. Bystra, czujna, bacznie obserwująca i wyczekująca na moment kiedy tylko zostanie przywołana do wspólnej zabawy. Na zabawę gotowa zawsze. ZAWSZE. Nie trzeba wołać - wystarczy rzucić w jej kierunku spojrzenie - po 0,05s znajdzie się przy tobie.
Zabawa tak - mizianko nie. Zdecydowane NIE.* Do dziś merle-pannica nie polubiła pieszczot. Co najwyżej grzecznie je znosi - zapewne w nadziei na to, że w nagrodę za te katusze rzucę jej jakąś piłkę... :> Border nie ma na mizianki czasu - szkoda marnować czasu na pieszczoty skoro można "coś porobić"... - prawda? :). 
Holisław jest panną niedotykalską. Szczotka, grzebień, furminator, obcinacz do pazurów i tym podobne utensylia - to jej naczelni wrogowie. Zabiegi pielęgnacyjne znosi "jakoś". Stoi sztywno-poskręcana jak po jakiejś traumie, łypie na człowieka-oprawcę szklanym oczkiem pełnym urazy, pretensji i odrazy. Obraz nędzy i rozpaczy. Żal patrzeć (można co najwyżej paczeć ;)). Paradoksalnie, najlepiej znosi codzienne mycie łap i podwozia pod prysznicem. Po wieczornym spacerze czeka pod drzwiami łazienki i sama wchodzi do brodzika. 
Łapki myjemy codziennie, bo nasze ZOO śpi z nami w łóżku (no kto to słyszał, żeby pieski spały na podłodze...) Wygodnym wyrkiem gardzą tylko w największe upały (nie ma to jak mieszkanie na ost. piętrze) - wtedy kiedy i my najchętniej spalibyśmy na kafelkach w kuchni (gdyby nie były tak twarde).
Holek prowadzi żywot niezdecydowanego psa niezdecydowanego właściciela - zakochanego w wielu psio-ludzkich aktywnościach. Dlatego po trosze frisbujemy, uczymy się podstaw agility (dzięki Kai  ), obi (podstawy podstaw - puki co) no i sztuczkujemy. Staramy się prowadzić aktywne życie. 


* - OK - po ponownym przemyśleniu sprawy, stwierdzam, że w życiu Holka są chwile kiedy lubi być pomizianą. Np. kiedy przyjdą goście - wtedy gotowa im wejść (dosłownie) na głowę. Druga podobna sytuacja ma miejsce przy porannej pobudce - wtedy border najpierw próbuje obudzić panią przyduszając ją "szaliczkiem" (wtajemniczeni wiedzą o czym mówię ;)), a następnie, przyklejony do człowieka obraca się kołami do góry i wywija jak piskorz żeby drapać ją po... cyckach... ;o) Tak - są jednak miziaste wyjątki. 





Sztuczki są podwójnie cool - nauka i doskonalenie sztuczek to jest to co można robić zawsze i wszędzie - w każdą pogodę i porę roku. Budują i umacniają więź z człowiekiem, pomagają ćwiczyć psie ciałko i samokontrolę, uruchamiają w psie nawyk pracy i współpracy z ludzkim kompanem. Uwielbiamy! - ja i oba burki. 
Tymczasem nieśmiało przygotowujemy się na nasz debiucik na zawodach frisbee - bardziej na zasadzie zdobycia doświadczenia, obycia się z taką jak zawody sytuacją (ludzie, muzyka, inne psy - no i stres - ekhmmm - głównie mój...) Trzymajcie więc za nas kciuki! ;o)
...
Cóż więcej pisać - można by tak w nieskończoność. Jestem bardzo szczęśliwa, że udało mi się trafić na takiego psa i takiego przyjaciela w jednym spleśniałym ciałku. Holka stanowi idealne dopełnienie naszego ludzko-psiego stada. Dobrze nam się razem żyje, świetnie dogaduje się też z Tofiszonem....
:)))




 Jest nieodłączną częścią naszej codzienności i chcę żeby tak pozostało jak najdłużej.
100 lat! - Mała-spleśniała :o)

sobota, 8 marca 2014

Babiniec

W Dzień Kobiet - spóźniony ale jakże pasujący wpis...
Tofik po raz drugi został tatą. :)

Tym razem natura obdarzyła dumnych rodziców (mamą jest Nefretete Obornicki Nornik) piątką uroczych... dziewczyn! Tak - w hodowli Diament Pomorza FCI na świat przyszły same panienki. :o)
Każda inna, każda ze swoim terrierkowym charakterkiem, wszystkie pięknie malowane - cudeńka. ~:-)
Kluski rosną jak na drożdżach. Biegają, śmiesznie podskakują i powarkują przy szczeniaczkowym podbijaniu świata. Już niebawem zaczną rozchodzić się do swoich nowych domków.




Dziewczyny - w pierwszym w waszym życiu Dniu Kobiet - wszystkiego dobrego! 
Życzę wam i waszym nowym człowiekom wspaniałej przyjaźni i samych sukcesów wystawowo-sportowych! :o)