niedziela, 9 marca 2014

2 lata z merle

Wczoraj był Dzień Kobiet, dziś to Holka ma swoje osobiste święto.
Jeszcze niedawno mała, spleśniała kuleczka - dziś kończy dwa lata swojego pieskiego życia. :)

Holek rósł...
 



Później piesek lekko się powydłużał...


...z czasem pojawiło się też nieco sierści. 


"Mósk" spokojnie dojrzewał razem z ciałem. x_O


No cóż... :o)


...

Jak się żyje pod jednym dachem z niebieską pleśnią?
Holka to spełnienie moich marzeń jeśli chodzi o charakter psa. Od samego początku wpatrzona w swojego człowieka jak w obrazek. Bystra, czujna, bacznie obserwująca i wyczekująca na moment kiedy tylko zostanie przywołana do wspólnej zabawy. Na zabawę gotowa zawsze. ZAWSZE. Nie trzeba wołać - wystarczy rzucić w jej kierunku spojrzenie - po 0,05s znajdzie się przy tobie.
Zabawa tak - mizianko nie. Zdecydowane NIE.* Do dziś merle-pannica nie polubiła pieszczot. Co najwyżej grzecznie je znosi - zapewne w nadziei na to, że w nagrodę za te katusze rzucę jej jakąś piłkę... :> Border nie ma na mizianki czasu - szkoda marnować czasu na pieszczoty skoro można "coś porobić"... - prawda? :). 
Holisław jest panną niedotykalską. Szczotka, grzebień, furminator, obcinacz do pazurów i tym podobne utensylia - to jej naczelni wrogowie. Zabiegi pielęgnacyjne znosi "jakoś". Stoi sztywno-poskręcana jak po jakiejś traumie, łypie na człowieka-oprawcę szklanym oczkiem pełnym urazy, pretensji i odrazy. Obraz nędzy i rozpaczy. Żal patrzeć (można co najwyżej paczeć ;)). Paradoksalnie, najlepiej znosi codzienne mycie łap i podwozia pod prysznicem. Po wieczornym spacerze czeka pod drzwiami łazienki i sama wchodzi do brodzika. 
Łapki myjemy codziennie, bo nasze ZOO śpi z nami w łóżku (no kto to słyszał, żeby pieski spały na podłodze...) Wygodnym wyrkiem gardzą tylko w największe upały (nie ma to jak mieszkanie na ost. piętrze) - wtedy kiedy i my najchętniej spalibyśmy na kafelkach w kuchni (gdyby nie były tak twarde).
Holek prowadzi żywot niezdecydowanego psa niezdecydowanego właściciela - zakochanego w wielu psio-ludzkich aktywnościach. Dlatego po trosze frisbujemy, uczymy się podstaw agility (dzięki Kai  ), obi (podstawy podstaw - puki co) no i sztuczkujemy. Staramy się prowadzić aktywne życie. 


* - OK - po ponownym przemyśleniu sprawy, stwierdzam, że w życiu Holka są chwile kiedy lubi być pomizianą. Np. kiedy przyjdą goście - wtedy gotowa im wejść (dosłownie) na głowę. Druga podobna sytuacja ma miejsce przy porannej pobudce - wtedy border najpierw próbuje obudzić panią przyduszając ją "szaliczkiem" (wtajemniczeni wiedzą o czym mówię ;)), a następnie, przyklejony do człowieka obraca się kołami do góry i wywija jak piskorz żeby drapać ją po... cyckach... ;o) Tak - są jednak miziaste wyjątki. 





Sztuczki są podwójnie cool - nauka i doskonalenie sztuczek to jest to co można robić zawsze i wszędzie - w każdą pogodę i porę roku. Budują i umacniają więź z człowiekiem, pomagają ćwiczyć psie ciałko i samokontrolę, uruchamiają w psie nawyk pracy i współpracy z ludzkim kompanem. Uwielbiamy! - ja i oba burki. 
Tymczasem nieśmiało przygotowujemy się na nasz debiucik na zawodach frisbee - bardziej na zasadzie zdobycia doświadczenia, obycia się z taką jak zawody sytuacją (ludzie, muzyka, inne psy - no i stres - ekhmmm - głównie mój...) Trzymajcie więc za nas kciuki! ;o)
...
Cóż więcej pisać - można by tak w nieskończoność. Jestem bardzo szczęśliwa, że udało mi się trafić na takiego psa i takiego przyjaciela w jednym spleśniałym ciałku. Holka stanowi idealne dopełnienie naszego ludzko-psiego stada. Dobrze nam się razem żyje, świetnie dogaduje się też z Tofiszonem....
:)))




 Jest nieodłączną częścią naszej codzienności i chcę żeby tak pozostało jak najdłużej.
100 lat! - Mała-spleśniała :o)

Brak komentarzy: