wtorek, 25 czerwca 2013

niedziela, 23 czerwca 2013

Holek-bez

Uff - gorące dni za nami. Gorące w podwójnym znaczeniu. :)
Po pierwsze upał - dał się nam (a zwłaszcza psom) w kość, po drugie - 20-go Holek spotkał się ze skalpelem i pomyślnie przeszedł rozstanie z macicą. 
Od zabiegu minęło kilka dni. Tuż po zabiegu wyglądała na nieco "zmieszaną" całą tą dziwną sytuacją ("urwanym filmem" - narkoza, pobudką pod jakąś lampą, na stole - ale merdała ogonem).
Dziś pleśń czuje się dobrze - na dowód czego od wczoraj z wielką upierdliwością wciska domownikom do rąk piłeczkę. Bawić za bardzo jeszcze się nie może... Biedny bołdeł. Jak żyć? :D
Trwa więc borderowy urlop, lato w pełni, sexi-blue-kubraczek podkreślający talię i kolor futra - bossko. ;)

Jako fotograf od serca i z pasji - nie mogłam powstrzymać się przed wykonaniem małego foto reportażu.
Aby zobaczyć całość - odsyłam na innego mojego bloga (foto). >>> KLIK!
PS. jeśli komuś robi się słabo już na widok pobieranej krwi - może lepiej niech sobie odpuści - ja w swojej łaskawości i tak pominęłam fotki z wyciętą macicą leżącą na stole... ;o) )


 Sesja odbyła się dzięki uprzejmości lekarzy operujących moją sucz - za co bardzo im dziękuję!


środa, 5 czerwca 2013

Pokolenie "DAJ!"

"Ponieważ zdjęcia może zrobić każdy, ludzie rzadko kiedy zdają sobie sprawę, ile pracy kosztuje zrobienie dobrego zdjęcia." 
A. G. Belt

...
Ostatnio pewien zbieg okoliczności spowodował, ze wzięło mnie na przemyślenia nt. fotografowania, projektowania graf., malowania... itd. - szeroko pojętej twórczości w kontekście wynagrodzenia za taką pracę.
Otóż jednego dnia trafiłam najpierw na całkiem sympatyczną animację traktującą o pracy grafika [ang.]:




Równie dobrze osobę grafika można by tam zastąpić fotografem czy innym twórcą. 
Tego samego dnia przeczytałam na Twarzoksiażce wpis osoby bardzo zbulwersowanej faktem konieczności zapłacenia fotografowi za jego pracę.

Przychodzi fotograf do baby...
... i proponuje jej zdjęcia z jej psem i jej osobą  (za jakąś tam kasę). Baba oburzona... Dlaczego?
 Być może pojęcie freelancingu jest światowi kynologicznemu (w PL) obce - śpieszę z wyjaśnieniami, że nie jest to ogólnie w fotografii nic dziwnego, ani tym bardziej coś złego gdy taki działający na własną rękę (nie na czyjeś zlecenie) fotograf po wydarzeniu jakie obfotografował proponuje następnie osobom/redakcjom/firmom potencjalnie zainteresowanym zakup zdjęć jego autorstwa. Zdjęcia się nie podobają? Za drogo dla nas? Można fotografowi po prostu podziękować...
Przymusu kupowania przecież nie ma. Ale tu jest inaczej - jest święte oburzenie - bo zdjęcia chciało by się mieć - tyle, że ZA DARMO.

...
W tym przypadku wątek ociera się o pasję: psy. 
Wśród psiarzy jest wielu dobrych fotografów którzy wykonując zdjęcia np. na zawodach czy wystawach czerpią z tej pracy również przyjemność. Stąd wielu ludzi (w tym autor wspomnianej wypowiedzi) wychodzi z założenia, że przecież nie dość, że pstryka zdjęcia i ma z tego „fun” – to jeszcze chce za to jakieś pieniądze?! Szok! Szok podwójny, bo dotąd udostępniał fotki za darmo - a teraz w d.pie mu się poprzewracało - kasy mu się zachciewa.

Ja się wobec tego zapytuję...
Ile razy zdarzyło się Wam ostatnio, otrzymać za darmo jakąś usługę? 
(pomijając miłe gesty od znajomych dla znajomych)

  • Poproście weta o darmowe badanie/oględziny czy zabieg dla wszego psa/kota (pomijam nawet cenę użytych w miarę potrzeby lekarstw, opatrunków itp. - niech darmo będzie samo badanie/oględziny)
  • Lekarza (prywatnie) o darmową wizytę - tak taką jak zwykle: trwającą 5-10 min i kończącą się co najwyżej wypisaniem recepty.
  • Prawnika o poradę prawną.
  • Groomera o nieodpłatne odpicowanie psa na wystawę. (na pewno lubi to co robi - niech zapycha za darmo!)
  • Czy wizażystka zrobiła by dla Was za darmo makijaż? (przecież to z reguły jest jej pasja – zatem musi sprawiać jej ta praca przyjemność)

Przykłady można mnożyć w nieskończoność.

Skoro naturalnym dla każdego jest fakt, że żaden z wymienionych nie wykonuje swoich usług za darmo – to dlaczego niektórzy oczekują (i uznają za zupełnie naturalne), że otrzymają za darmo zdjęcia czy, że grafik zaprojektuje im np. logo nieodpłatnie lub za przysłowiowe piwo? Pomijam pewne sytuacje, gdzie fotograf/grafik itd. postanawia zrobić coś dla kogoś za darmo - tak oczywiście bywa, ale wynika to z wolnej woli i decyzji takiego twórcy. Podobnie wet może zrobić nam przysługę i tym razem przebadać naszego zwierzaka nieodpłatnie (to nie znaczy przecież, że odtąd będzie robił tak zawsze).

Skąd bierze się przeświadczenie ocierające się o „oczywistą oczywistość”, że fotograf to pasjonat-idiota który za swój cel życiowy uznaje pracę za free?
Czy pieniądze spadają mu z nieba - ew. wyrastają w doniczkach na jego oknie?
A może fotograf/grafik/malarz żyje tą swoją twórczością (jak zakochani miłością) i w ogóle nie potrzebuje pieniędzy – ani na jedzenie, ubranie ani na nowy sprzęt (bo zwłaszcza współczesne aparaty nie są wieczne)?
Nawet zakładając, że mamy do czynienia z fotografem (grafikiem, malarzem itd..) który nie para się stricte zawodowo tą sztuką i regularnie zarabia w innym zawodzie – ale „po godzinach” robi fotografię/projektuje/maluje na profesjonalnym poziomie – dlaczego miałby wyrzec się wynagrodzenia za swoją pracę i talent? (jasne, może to zrobić - ale czy musi?)

Coś o robieniu fotografii...
To, że na pierwszy rzut oka robienie (DOBRYCH) zdjęć wydaje się być dla wielu przysłowiową „pestką” („wystarczy mieć drogi aparat”) - to nie znaczy, że tak jest w istocie.
Rozumiem, że czasy Smieny, Zenitha i ciemni w łazience dawno się skończyły (tak wiem – nie dla wszystkich ;) ) i nastała era zaje.istych „samo-cuda-tworzących” „luszczanek” i Photoshopa (odpowiednik dawnej ciemni) ale...

Przy dzisiejszej dostępności dość zaawansowanych foto-zabawek w przyzwoitych cenach świat jakoś nie ocieka dobrymi fotografami. 
Jak mówi stare chińskie przysłowie:
„Na nic sprzętu kupa, gdy fotograf d.pa.”.

Jest za to mnóstwo przeciętności – zwykłych pstryków przyzwoitej jakości. Ich przyzwoitość wynika jedynie z faktu ww. dostępności dobrej jakości aparatów (gł. lustrzanek), które używane w ustawieniu na tryb „Auto” wypluwają poprawne technicznie obrazki. 
Jednak między zdjęciem poprawnym technicznie, a zdjęciem dobrym (na wielu poziomach), łapiącym za oko – jest „drobna” różnica.

Ilu z oburzonych zastanawiało się kiedyś nad tym ile czasu i pracy poświęca taki fotograf po samej sesji? Nic nie dzieje się samo.
Sam - nawet najcudowniejszy sprzęt „cukierka” nie wyprodukuje.

(przykładowe fotki przed i po obróbce)

1.
2.


Dobre zdjęcie (pomijając kwestie gustu - ilu fotografów, tyle stylów obróbki) jest efektem pracy – tej nad konkretną fotografią oraz efektem często wieloletniej pracy jaką włożył twórca w naukę takiej obróbki – tak od technicznej jak i estetycznej strony.

Proces
Ktoś pakuje do samochodu (nie dostał go za darmo) torbę ze sprzętem (nie tanim), po drodze zajeżdża na stację paliw (nie chcą nalać do baku za free - buu :( ) i jedzie na na psie zawody/wystawę itp.. Gdzieś tam jeszcze nocuje (jeśli nie we własnym aucie – to też musi wydać te prę zł). Robi kilkadziesiąt... OK – kilkaset zdjęć, wraca do domu, zrzuca wszystko na dysk – i się zaczyna... Selekcja, obróbka (komputer, oprogramowanie – zakładam, że nie zajumał z torrenta...). Czas spędzony nad doprowadzaniem każdego kadru do stanu w którym na jego widok ucieszy się nie tylko osoba widoczna na zdjęciu (z powodu, że się tam rozpoznała).
I już! Cieszące oko fotograficzne cukierki gotowe. Oczywiście mnóstwo satysfakcji dla fotografa – jeśli udało się osiągnąć zamierzony efekt. :)
To jasne, że chciało by się mieć TAKIE zdjęcie – tylko czemu ten pajac z aparatem chce za to jakiekolwiek pieniądze?...


Podsumowując:
Jest w tym całym zamieszaniu pewna prawda. Realia otaczającego nas świata przyzwyczaiły wielu do tego, że ciągle coś dostają „za darmo”. To oczywiście (przeważnie) pic na wodę, mydlenie oczu. Przykładem niech będą znane ostatnio z ogłoszeń darmowe rasowe pieski (tylko smycz albo pchłę za tysiaka trzeba kupić - a piesek gratis...).
Nie ważne, że to fikcja - piesek nie jest za darmo, nie jest też rasowy - ale przyzwyczajenie do wszędobylskich haseł „otrzymasz za free!”, "gratis" - zrobiło swoje.


Pokolenie DAJ.

Pozostawiam temat do przemyślenia.



PS  j.w.: nie wykluczam akcji robienia zdjęć czy proj. graf. dla kogoś za darmo lub prawie darmo. To miło zostać sfotografowanym i dostać od kogoś takie zdjęcia w prezencie - nie przeczę - sama nie raz otrzymałam taki miły prezent. W pewnych przypadkach i okolicznościach fotograf z własnej woli może zrezygnować z wynagrodzenia za swoją pracę - jak każdy inny... Jednak nie można traktować takiej sytuacji jako normy i obowiązku - tu dla fotografującego (udostępnianie za darmo po wsze czasy). Także to, że dotąd fotografował i rozdawał zdjęcia za free, nie oznacza, że teraz ma obowiązek robić tak już zawsze.